REKOLEKCJE AD 2020 - katecheza I

REKOLEKCJE   AD   2020

PAN JEZUS SZUKA WIARY

KATECHEZA   1

 

SETNIK

( Łk 7, 1 – 10 )

            Rozpoczynamy nasze rekolekcje od tego wielkiego zdumienia Jezusa: Powiadam wam: Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu (Łk 7, 9), które wyartykułował po spotkaniu z setnikiem do zgromadzonego tłumu. W ten sposób Pan Jezus się nam objawia i przedstawia jako Ten, który szuka.

            Syn Boży stał się człowiekiem i odtąd idzie przez ziemię, szukając wiary. Tak było wówczas, tak samo jest dzisiaj. Jezus w tym momencie w tej świątyni szuka wiary u każdego z nas. Na początku rekolekcji modlimy się o to, aby znalazł, aby mógł się zadziwić i uradować tak jak wtedy – bo przecież po to przychodzi. Po co Jezus szuka wiary u człowieka? Po to, żeby mu udzielić łaski – aby mógł pocieszyć człowieka, jak to wyraził prorok Izajasz (por. Iz 40, 1).

            To wszystko, o czym słyszeliśmy w Ewangelii św. Łukasza, działo się w Kafarnaum. Jest to szczególne miast, w którym Pan Jezus przebywał przez znaczną część swej publicznej działalności. Święty Mateusz zaznacza: Gdy [Jezus] posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu [ziem] Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: „Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego, na drodze ku morzu, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci wzeszło światło” (4, 12-16)

            Obok Betlejem, gdzie się Jezus urodził, obok Nazaretu, gdzie się wychował i spędził swoje ukryte lata życia, obok Jerozolimy, którą często nawiedzał, modląc się w świątyni, i gdzie się dokonało Jego życie, Kafarnaum było szczególnym miastem Jezusa. Ewangelista Mateusz pisze wyraźnie: [Jezus] wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta (9, 1). Chodzi właśnie o Kafarnaum, miasto położone na północno-zachodnim brzegu jeziora Genezaret, w którym był garnizon wojskowy i urząd celny; właśnie dlatego mamy tam setnika i dlatego w Kafarnaum dokonało się również powołanie na apostoła celnika Mateusza.

            Dla nas ważne jest to, że Jezus szuka wiary. I dzieje się to właśnie w tym miejscu, któremu było obiecane, że w ciemności zajaśnieje mu światło wielkie. Kafarnaum to jest osiedle Nahuma, a „Nahum” znaczy właśnie: „Bóg pociesza”. Jezus szuka wiary w człowieku, żeby go mógł pocieszyć. Żeby mógł mu udzielić łaski, która jednak zawsze jest zależna od tego, czy człowiek z ufnością się do Niego zbliży. Dlatego patrzymy na setnika, głównego bohatera tej Ewangelii, podziwiając, tak jak Jezus, jego wiarę, i zastanawiamy się, jak się do niej dochodzi.

            Ewangelista zwraca uwagę na tego człowieka, mówiąc o nim wszechstronnie. Dla nas najważniejsze jest to, że jest on przedstawicielem cesarstwa rzymskiego, okupanta narodu żydowskiego; jest wojskowym, sprawuje w tym mieście konkretną władzę jako urzędnik cesarski, jest odpowiedzialny za strzeżenie porządku. I co się okazuje? Właśnie ten człowiek jest głęboko zakorzeniony w tym mieście, nawiązał z jego mieszkańcami bliskie więzi. Kiedy wysłana do Jezusa starszyzna żydowska prosi w intencji setnika, zaznacza dobitnie: [on] miłuje (…) nasz naród i sam zbudował nam synagogę (Łk 7, 5). Mamy więc do czynienia z człowiekiem o wrażliwym sercu i niezwykłej mądrości.

            Widzimy, że nie ma znaczenia, gdzie ktoś żyje – w jakim miejscu, w jakim czasie, w jakich okolicznościach; czy one są mniej czy bardziej sprzyjające – bo zawsze i wszędzie może dojrzewać do pełni człowieczeństwa. Bez względu na zajmowane stanowisko może kochać – i to jest najważniejsze. Setnik, obcy narodowościowo Żydom, miłuje ich. On wie, że w każdej sytuacji, w jakiej się człowiek znajduje, można zająć właściwą postawę – a taką jest właśnie postawa miłości. On miłuje napotkany przez siebie naród, szanuje jego wiarę i religię, dlatego buduje dom modlitwy – czym zaskarbia sobie serca ludzi, tak że oni nie wahają się iść do Jezusa i prosić usilnie w jego intencji.

            Setnik kocha nie tylko obcy sobie naród żydowski, miłuje także swojego sługę. Wiemy, jaki był dystans między panem a niewolnikiem w tamtym czasie. A jednak on kocha swojego sługę i bardzo go ceni. Święty Mateusz zaznacza, że setnik widział, że ten sługa bardzo cierpi (por. Mt 8, 5), a więc miał wrażliwe serce i potrafił je okazywać swoim sługom, których zapewne miał więcej, skoro jest napisane: Sługa (…) szczególnie przez niego ceniony … ( Łk 7, 2). Setnik ma także przyjaciół, bo posyła ich do Jezusa. Co więcej, jego życie jest uporządkowane; jest wojskowym, zajmuje odpowiednie stanowisko, jak sam mówi: podlega władzy, a równocześnie wydaje rozkazy ( por. Łk 7, 8). Ma autorytet wśród podwładnych, bo wystarczy jedno jego słowo i ci, którzy są wezwani, wypełniają rozkazy: „Chodź!” czy „Idź!”, czy „Zrób to!”.

            W tym wszystkim ten człowiek doskonale orientuje się w sytuacji, dysponuje rozwagą, roztropnością i mądrością. Wie, że wśród tłumu, który spotkał w Kafarnaum, pojawił się Jezus. I on Go właściwie ocenia; wie, kim Jezus jest, i zbliża się do Niego z ogromnym szacunkiem i pokorą. Chociaż sam sprawuje władzę, chociaż zaskarbił sobie serca starszyzny żydowskiej i mieszkającego tam ludu, wie, że tylko Jezus jest Tym, u którego powinien szukać pomocy. I dlatego, kiedy tylko posłyszał o Nim – natychmiast udał się do Niego, by prosić za cierpiącym sługą, który jest już bliski śmierci.

            Wiara polega właśnie na tym: rozpoznaję, że wśród wszystkich ludzi, których znam, Jezus jest kimś zupełnie innym: On może przeobrazić moje życie, może mnie przemienić, pocieszyć i uszczęśliwić. Jezus może mnie obdarzyć łaską. Setnik niezmiernie szanuje Jezusa i uważa, że nie jest godzien spotkania się z Nim, dlatego wysyła do Niego najpierw starszyznę żydowską. To świadczy o jego wielkiej pokorze.

            Jezus natychmiast reaguje, bo zawsze tak czyni, jeżeli spotyka się ze szczerą prośbą. Ewangelista pisze, że kiedy starszyzna żydowska przedstawiła prośbę: Jezus przeto zdążał z nimi (Łk 7, 6). U Chrystusa jest to zupełnie naturalna reakcja na spotkanie człowieka, który ma autentyczną wiarę, szczerze i pokornie Go prosi, który rzeczywiście pragnie tego, o co prosi.

            Potem widzimy jeszcze jedną piękną cechę setnika, jego doskonałą orientację. On wie, że Jezus pracuje bez wytchnienia, że się nieustannie przemieszcza, naucza, uzdrawia, modli się. I dlatego, kiedy Jezus zbliża się do jego domu, setnik posyła przyjaciół, żeby Mu przekazali: Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój. (…) Lecz powiedz słowo, a mój sługa będzie uzdrowiony (Łk 7, 6-7). Bo ja mam przecież doświadczenie mojego własnego słowa, które powoduje, że się realizuje to, co rozkazuję. Jeżeli ja mam takie słowo, o ileż bardziej Ty! Nie musisz przychodzić, wystarczy, że powiesz.

            Moi drodzy, jaka wielka wiara! Jaki głęboki szacunek, jaka pokora wobec Jezusa. Mądrość Kościoła objawiła się w tym, że przechował słowa tego człowieka, i my je codziennie wypowiadamy liturgii, prosząc przed Komunią Świętą: Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja. Te słowa obrazują nam postawę, jaką powinniśmy zajmować wobec Jezusa, kiedy do Niego przychodzimy. Wiem, że On w czasie Mszy Świętej właśnie przychodzi. Słyszę o tym, więc przychodzę. Ale mam to czynić z niezmiernym szacunkiem i głęboką pokorą.

            Uczmy się od tego człowieka właśnie postawy szacunku i pokory wobec Jezusa. Pamiętajmy, że ona się powinna wyrażać w każdym naszym geście, w każdym słowie, kiedy uczestniczymy w Eucharystii, również w przystąpieniu do Komunii Świętej. Ale uczmy się od niego także wiary, bezwzględnego zaufania, że jeśli poproszę Jezusa, to On z pewnością odpowie na moją prośbę i mnie pocieszy.

            A cóż nas najbardziej zasmuca, jeśli nie nasze grzechy, słabości i upadki? Tylko Bóg nas może pocieszyć, bo tylko On nas może uzdrowić – przemienić! Ale do tego potrzeba takiej wiary i tak zdecydowanego pragnienia, jakie miał ów setnik. Oby w każdej naszej prośbie skierowanej do Jezusa była tak wielka determinacja: że ja rzeczywiście całym sobą pragnę, aby mnie Jezus uwolnił; że mam już zdecydowanie dosyć jakiegokolwiek mojego grzechu i słabości, która mnie od dawna usidla i trzyma jak w więzieniu. Jestem zdecydowany, aby to nieodwracalnie odrzucić!  Jestem zdecydowany zrobić wszystko, aby prosić Jezusa o wyzwolenie. Dopiero wtedy jest możliwy cud. Dopiero wtedy Jezus, natrafiając na taką ! wiarę, takie! zdecydowanie z naszej strony, może się rozpromienić radością i nas pocieszyć.

            Wówczas obejmuje nas to wielkie błogosławieństwo, o którym Pan Jezus mówi przy tej okazji: Wielu przyjdzie ze wschodu i zachodu i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim (Mt 8, 11), a jak najdalsze jest to, przed czym ostrzega: A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz – w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów (Mt 8, 12).

            Jakże łatwo, będąc w bliskości Jezusa, mając tak łatwy dostęp do Niego, okazać brak wiary, zaufania, brak szacunku i pokory. Można przejść obojętnie obok Jezusa, zupełnie o nie zauważając – i nie wykorzystać łaski! Jeżeli okażemy wiarę, szacunek i pokorę – jesteśmy bezpieczni. Pan Jezus mówi, że wielu przyjdzie ze wschodu i zachodu. To my właśnie przyszliśmy do Kościoła ze wschodu i zachodu, z północy i południa. I chcemy mieć taką wiarę, jaką miał Abraham, i taką pokorę, jaką miał ten setnik, poganin.

            Prośmy bardzo Boga, aby ta szlachetna postać, która prowadzi nas w każdej liturgii eucharystycznej, doprowadzała nas do Jezusa. Abyśmy mieli głęboką wiarę i przekonanie, że wystarczy Jego jedno! słowo, które napotka moje otwarte serce – a całkowicie przeobrazi się moje życie.